Wyciek tajnych dokumentów USA. Media wskazują pierwszych podejrzanych
Za wyciekiem tajnych dokumentów Pentagonu o wojnie na Ukrainie stoi prawdopodobnie Rosja lub elementy prorosyjskie – twierdzi trzech amerykańskich urzędników, których cytuje Reuters.
Największą uwagę obserwatorów przykuły zawarte w opublikowanych dokumentach dane o stratach stron. Rodzą główne wątpliwości. Według krążącej w sieciach społecznościowych wersji dokumentu zginęło zaledwie 16-17,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
Rozmówcy agencji zauważają jednak, że według szacunków Pentagonu rzeczywista liczba rosyjskich strat jest znacznie wyższa - ok. 200 tys. zabitych i rannych.
Pentagon odmówił komentarza na temat autentyczności dokumentów, w których dane wyraźnie nie zgadzają się z ich własnymi ocenami. Rosyjskie władze również odmówiły odpowiedzi na wszelkie prośby o komentarz.
Wyciek danych
W czwartek na Twitterze i Telegramie zaczęły krążyć kserokopie rzekomo tajnych amerykańskich dokumentów, które zawierają ocenę Pentagonu dotyczącą sytuacji na froncie na Ukrainie z 1 marca. Dokumenty dostarczają również danych o brygadach rzekomo sformowanych na Ukrainie z zachodnim wyposażeniem do przyszłej kontrofensywy.
Komentując ten "wyciek”, doradca szefa Kancelarii Prezydenta Mychajło Podoliak zauważył, że opublikowane dokumenty częściowo opierają się na jawnych informacjach, a częściowo na fałszerstwach. Według niego, gdyby Rosja rzeczywiście otrzymała tajne informacje z Pentagonu, nie ujawniłaby ich opinii publicznej.
Tego samego zdania są przedstawiciele ukraińskiego wywiadu wojskowego. Podkreślają oni, że dokumenty zostały wyraźnie opracowane na podstawie informacji z otwartych źródeł, a nie z danych niejawnych.